Choć dla wielu osób przełom XX i XXI wieku wydaje się nieodległą, wręcz wciąż namacalną przeszłością, fakty pozostają nieubłagane – od zachwytów nad możliwością internetowych romansów w Masz wiadomość (1998), technomistycznych przestróg Matriksa (1999) oraz pierwszej części filmowego Shreka (2001) minęło już mniej więcej 20 lat. Czy to wystarczy, by koniec lat dziewięćdziesiątych i początek dwutysięcznych można już było postrzegać jako „retro”?
To – oczywiście – zależy od indywidualnej perspektywy. Simon Reynolds definiuje retro jako popkulturę czasu młodości; każda osoba ma więc swoje własne. Z punktu widzenia części millenialsów oraz pokolenia Z okres, któremu się przyglądamy, będzie więc jak najbardziej retro – a zatem związana z nim estetyka będzie powracać (a nawet już powraca!) chociażby w modzie czy designie. Czy można jednak mówić o jednej, spójnej estetyce przełomu wieków?
- Od przełomu XX i XXI wieku minęło już 20 lat – to wystarczająco dużo, by uznać tamten moment za retro (przynajmniej w ujęciu Simona Reynoldsa, autora książki Retromania. Jak popkultura żywi się własną przeszłością).
- Mnóstwo osób – amatorów i profesjonalistów – zajmuje się próbami wyodrębnienia i opisania estetyk sprzed lat. W tym celu zakładają Facebookowe grupy, portale wiki czy serwery na Discordzie.
- Wśród estetyk przełomu wieków można wyróżnić takie nurty, jak 2YK, utopian scholastic czy McBling.
Estetyki przełomu wieków – w poszukiwaniu wyróżników
Eksploracje i porządkowanie estetyk to przedmiot zainteresowania wielu internetowych środowisk. Warto tu wspomnieć chociażby Aesthetics Wiki czy inicjatywę The Consumer Aesthetics Research Institute z własnym serwerem Discord oraz facebookowymi grupami; rolę pełnią tu też takie serwisy społecznościowe jak Tumblr oraz Pinterest. Co warte odnotowania: to działania nie zawsze podejmowane przez osoby związane ze sztuką, designem czy humanistyką – wcale nie odbiera im to jednak walorów poznawczych. To nie tyle wyraz ambicji stworzenia jasnych, wyczerpujących typologii, co raczej próby uchwycenia zróżnicowanych feelingów, mód i schematów w sferze wizualnej.
Takie rozpoznania są znacznie trudniejsze, kiedy mają dotyczyć „tu i teraz” – najwięcej widać z dystansu. Właśnie dlatego te półamatorskie klasyfikacje estetyk najczęściej dotyczą zjawisk, które albo powoli osuwają się w sferę retro, albo już dawno zdążyły to zrobić. Nierzadko owe zjawiska najpełniej unaoczniają się wtedy, gdy powracają. Wspomniany wcześniej Simon Reynolds w swojej głośnej książce Retromania. Pop Culture’s Addiction to Its Own Past definiuje tytułową retromanię jako tryb, w którym działa współczesna popkultura: to uzależnienie od własnej przeszłości, nieustanne powtarzanie, traktowanie szeroko pojętego retro jako estetycznego archiwum, z którego można wyciągać i swobodnie łączyć wszystko, co tylko zechcemy.
Które estetyki, mody, tendencje ikonosfery z przełomu wieków osunęły się w retro, a zatem mogą być łatwo wyodrębnione, scharakteryzowane i – zgodnie z duchem retromanii – ponownie wykorzystane? Przyjrzyjmy się trzem wybranym spośród nich.
Estetyka Y2K
Rok 2000 – choć nie był przecież początkiem nowego stulecia i tysiąclecia, tylko ostatnim rokiem tych dobiegających końca – niósł ze sobą potężny ładunek symboliczny. Liczba „2000” była chętnie używana jako synonim nowoczesności, tak w kontrkulturze, jak i nazwach produktów. Nowe tysiąclecie miało przynieść szeroko pojęty progres, technologiczny i społeczny. Po upadku żelaznej kurtyny – jak przekonywał w 1992 roku Francis Fukuyama – miała zakończyć się historia.
Nie brakowało też jednak katastroficznych wizji: media straszyły tzw. milenijną pluskwą, czyli potencjalnymi problemami wywołanymi przez wprowadzony wiele lat wcześniej sposób zapisu daty w programach komputerowych. Rozwój internetu i innych technologii przynosi kolejne, dystopijne i cyberpunkowe narracje – jak chociażby filmy Johnny Mnemonic (1995) czy wspomniany już Matrix (1999).

Wiara w nowy początek, gdzie cyberprzestrzeń i technika przynoszą nadzieję, a nie wywołują lęk, miała swoje wizualne ucieleśnienie. Zjawiska, które retrospektywnie nazywamy estetyką Y2K (od ang. year 2 kilo, czyli „rok dwa tysiące”), funkcjonowały na kilka lat przed i kilka lat po roku 2000. Jej ikonosferę charakteryzuje:
- na ogół zimny klucz kolorystyczny, skupiony wokół odcieni niebieskiego, sterylnej bieli oraz srebrnego (metalicznego),
- upodobanie do przezroczystości oraz obłych, połyskujących kształtów – szczególnie w zdobywającej popularność komputerowej grafice 3D,
- wykorzystywanie designu programów komputerowych (czy wyobrażeń o nim) jako elementów graficznej stylizacji.

Estetyka Y2K to obietnica radosnej przyszłości, w której granica między cybeprzestrzenią a światem fizycznym staje się płynna, a technologia oraz konsumpcja przynoszą spełnienie; jest to, w pewnym stopniu, wizja utopii. Co jednak, gdyby w centrum technoutopijnego zainteresowania postawić nie tyle konsumpcję, co edukację i wiedzę?
Scholastyczna utopia
Korzeni kolejnej omawianej estetyki należałoby poszukiwać jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku – rozwijała się ona jednak przez całe lata 90., zaś za jej końcową cezurę (dość uznaniowo) uznaje się atak terrorystyczny na World Trade Center. Mowa tu o estetyce utopian scholastic (co znaczy mniej więcej tyle, co „utopijny dydaktyzm”). Autorką tego terminu jest Suze Huldt, założycielka facebookowej grupy utopian scholastic designs from a pre-9/11 world – służy on do opisu konwencji wizualnej charakterystycznej dla różnego rodzaju publikacji dla dzieci i młodzieży, zwłaszcza edukacyjnych i popularnonaukowych, w tym programów komputerowych, książek oraz filmów dokumentalnych.
Za najważniejszego popularyzatora tej estetyki należy uznać brytyjskie wydawnictwo Dorling Kindersley. Polskim odbiorcom może kojarzyć się ono przede wszystkim z serią książek Patrzę ● Podziwiam ● Poznaję, szeregiem programów komputerowych wydawanych w kraju pod szyldem Optimus Pascal – takich jak chociażby Encyklopedia przyrody, Encyklopedia dinozaurów czy Encyklopedia Wszechświata – oraz serią współprodukowanych z BBC filmów dokumentalnych. Wszystkie one były wyrazem filozofii edutainment, czyli łączenia edukacji z rozrywką.

Wśród wizualnych wyróżników nurtu należy wymienić:
- nawiązywanie do idei muzealnego white cube – prezentowanie wyizolowanych obiektów na białym tle,
- infograficzne podejście do wizualizacji informacji – wykorzystywanie przekrojów czy strzałek prowadzących do objaśnień elementów danego obiektu,
- nieco surrealistyczne kolaże ze stockowych zdjęć, na ogół łączące tradycję (np. historyczne postaci) z nowoczesnością (np. zaawansowane urządzenia) oraz naturę z kulturą (np. dzikie zwierzęta w operze),
- zawieszenie między konserwatywną estetyką (tzw. frasurbane, czyli klasycyzmem lat 90.) a futuryzmem Y2K (afirmacją technologii i cyberprzestrzeni).
Estetyka utopian scholastic to wyraz zachwytu nad bogactwem dziedzictwa ludzkości i ogromem wiedzy. Nie brakuje w niej jednak wątków związanych z przyrodą i jej ochroną – jeszcze w optymistycznym tonie, w przeciwieństwie do dzisiejszych tendencji. To również pokłosie przekonania o „końcu historii” – wizji świata, w której podstawowe konflikty ideologiczne zostały już zażegnane, zaś lepsze jutro jest właściwie namacalne, również dzięki edukacji i kształtowaniu przyszłych pokoleń.
Za datę, która udowodniła naiwność optymizmu „końca historii”, często uznaje się 11 września 2001 roku; prawdopodobnie właśnie dlatego nazwa wspomnianej wcześniej grupy na Facebooku wskazuje na nią jako cezurę nurtu. To oczywiście pewien symbol – w rzeczywistości estetyka utopian scholastic utrzymywała swoją popularność przez kilka następnych lat.

Cekiny i podarte dżinsy – estetyka McBling
Ani upadek żelaznej kurtyny, ani rozwój internetu nie rozwiązały problemów świata; XXI wiek przyniósł nowe wojny i zagrożenia. Optymizm estetyki 2YK wygasł, by stworzyć przestrzeń dla kolejnego trendu – dziś, retrospektywnie, określanego jak McBling. To estetyka łącząca kicz z luksusem oraz infantylność z seksem – punktem odniesienia staje się blichtr celebrytów, gwiazd popu i raperów. W porównaniu z omówionymi wyżej nurtami ten wydaje się być najbardziej niejednoznaczny i chaotyczny – próbując jednak wskazać jego wyróżniki warto zwrócić uwagę na:
- pseudogotyckie stylizacje (zwłaszcza w typografii),
- wykorzystanie intensywnych kolorów, w szczególności różowego,
- nawiązania do szeroko pojętej rockowej estetyki, „zmiękczone” przez motywy odnoszące się do „słodyczy”, niewinności, dziecięcości (chociażby kwiaty, motyle, serca, gwiazdki).
McBling to frywolna afirmacja konsumpcji, prawa jednostki do autoekspresji (nawet jeśli narusza ono konserwatywne normy) oraz szeroko pojętego luzu. Z amerykańskiego punktu widzenia trend bywa interpretowany jako próba odreagowania sytuacji kraju (prowadzenie wojen w Afganistanie i Iraku). Estetyka, co nie powinno dziwić, przyjęła się również nad Wisłą – za jej ucieleśnienie śmiało można uznać wczesny sceniczny wizerunek Dody.

Powroty i reinterpretacje
Estetyczne i popkulturowe powroty lat osiemdziesiątych (o nich przede wszystkim myślał Simon Reynolds pisząc Retromanię) oraz dziewięćdziesiątych przyjęły formę całkiem skrystalizowanych nurtów, takich jak synthwave czy vaporwave. Co jednak z momentem przełomu wieków – późnymi najtisami (na tyle późnymi, że już estetycznie skupionymi właśnie na nadchodzącym przełomie) i wczesnymi latami dwutysięcznymi? Czy on również doczeka się estetycznej rehabilitacji i powrotu w nowych szatach? O ile w tym momencie trudno wskazać na jeden spójny, reinterpretujący nurt, który nawiązywałby do tego okresu, to nie ulega wątpliwości, że milenijna estetyka powraca: jeśli nawet wciąż nie z pełną mocą w obszarze projektowania graficznego, to z pewnością w modzie oraz w muzyce.
Kultura retromanii nie zwalnia – wręcz odwrotnie, przyczynia się do powrotów coraz świeższych zjawisk. Kto wie, być może ponowne wkroczenie estetyki Y2K do mainstreamu nie zdąży nawet w pełni wybrzmieć, zanim zostanie przyćmione przez inspiracje pierwszą dekadą XXI wieku, która zostanie retro znacznie szybciej niż nam się wydaje.
Artykuł jest częścią cyklu, w którym analizujemy popularne nurty estetyczne, próbując uchwycić, jakie emocje przekazują, o czym opowiadają i jaka jest ich rola we współczesnej kulturze. To również poszukiwanie esencji tych estetyk – elementów wizualnych, tekstowych czy dźwiękowych decydujących o ich wewnętrznej spójności, nastroju i unikalnym charakterze.
Skąd taka tematyka na blogu brandingowym? Utrwalone w kulturze nurty estetyczne są świetnym przykładem koherentnych uniwersów znaczeniowych. Podobnie jak dobrze zaprojektowane marki wywołują konkretne emocje, spełniają określone cele oraz są często tłem dla intrygujących historii. W tym kontekście warto je poznawać i pod tym kątem warto również patrzeć na sam branding.
O autorze:

Rafał Sowiński
Kulturoznawca, copywriter, marketer. Prowadzi fanpejdż „niskie teorie” oraz grupę „Jak będzie w Polonii 1? – sekcja retromanii, duchologii i nostalgii”. Mieszka w Krakowie, pochodzi z Więckowic pod Tarnowem.